15.07.2015
Po wietrznej nocy nastał wietrzny poranek. Szybkie śniadanie i meldujemy się na granicy.
Kirgiska to tylko formalność przechodzi gładko i sprawnie. Cztero kilometrowy pas ziemi niczyjej i dojeżdżamy do zamkniętej bramy. Ruch aut osobowych praktycznie tu nie istnieje (trzeba mieć odpowiednie pozwolenie) więc pokornie czekamy na przyjazd chińskiego przewodnika (przyjedzie, a może nie przyjedzie?)
Przyjechał punktualnie. Brama się otwiera i powoli wjeżdżamy na stronę chińską.
Granicę przechodzimy błyskawicznie skanują tylko po jednym bagażu na osobę bez zbędnych ceregieli ruszamy dalej. Wprawdzie już jesteśmy na terytorium Państwa Środka, ale oficjalnie jeszcze nie mamy pieczątek wjazdowych. W odległości 100 km od granicy znajduje się terminal i właśnie tam jedziemy. Początek drogi fatalny wyrwa na wyrwie ciężko jechać, po pojawieniu się regularnego asfaltu zwiększmy prędkość i dość szybko dojeżdżamy na miejsce. Tu na początku odkażają auta jakimś opryskiem, powtórka z granicy skanowanie bagażu oczywiście jedna sztuka na osobę, kontrola paszportowa zakończona pieczątką wjazdową w paszporcie. Tak, teraz już oficjalnie jesteśmy w Chinach.
Nocujemy w Kaszgarze.