12.07.2015
O poranku miejscowe dzieciaki na koniach paradują obok naszych aut, siedzą dumnie po dwoje lub troje w prowizorycznych siodłach patrząc na przybyszy z ciekawością .Wiek dzieci to 3-7 lat lecz mają silne kirgiskie rysy a ich buziaki są czerwone od wiatru jak arbuzy (prawie jak u Joli kiedy przesadziła ze słońcem na stepie). Powoli jemy śniadanie, a w międzyczasie obserwujemy codzienne życie jurty, oczywiście utrwalamy to na fotkach.
Egzystencja tu ludność musi słuchać głosu przyrody i podporządkowywać większość codziennych zajęć do pory roku i warunków atmosferycznych. Tutaj mieszkają prawdziwi ludzie gór, którzy żyją z pracy własnych rąk i z tego co im oferują góry. Nie ma tu miejsca na ściemę, podrabiane oscypki i jarmarczny kicz a turystów z portfelami wypchanymi dutkami brak.