10.07.2015
KANION SZARYŃSKI
Dziś pobudkę zafundowała nam ekipa jednej z toyot, wjeżdżając prawie po klamki do jeziora. Gdy większość jeszcze smacznie spała, postanowili sprawdzić właściwości brodzenia auta. Zalewowe jezioro bywa nieprzewidywalne więc szybko okazało się, że toyota amfibią nie jest. Wyglądała raczej jak statek wprowadzony na mieliznę. Z pomocą ruszył Benek, który niczym kowboj rzucił liną i zakotwiczył hak swojej wyciągarki na zderzaku niesfornego autka, a następnie wyciągną na brzeg błotnego potwora.
Po porannej zabawie ruszamy w kierunku Kanionu Szaryńskiego .Droga bardzo malownicza mija szybko i już przed południem podziwiamy ten piękny twór natury. Tym razem Anna i ja oglądamy kanion dokładniej niż poprzednim razem (idziemy pieszo 3,5 km). Nie do końca to nasz świadomy wybór lecz potrzeba chwili (wszyscy pojechali wcześniej, a iveco okazało się być za wysokie na przejazd).
Po obiadku zjedzonym w przepięknej scenerii, ruszamy w kierunku jeziora Kandy. Podczas drogi w szybę toyoty trafia ogromny kamień. Uszkodzenie okazuje się tak duże, że auto zawraca do Ałmaty w poszukiwaniu uszkodzonej części.
Dziś nocleg u podnóża góry nad strumieniem.
chwila odpoczynku
a co to za auta?
droga równie malownicza
jedziemy w strone jeziora
w dole rzeki robimy nocleg
wersja ze spaceru
widoki z góry
zapowiada się burza